Pędzę do Was z kolejną recenzją. Dziś urokliwy kryminał retro autorstwa
Charlaine Harris - "Zabita na śmierć". Nie jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i jej serią kryminałów z Aurorą Teagarden, uroczą, błyskotliwą, a jednocześnie roztrzepaną bibliotekarką, fanką krwawych morderstw. Zerknijcie na moją recenzję sprzed dwóch lat, kiedy recenzowałam pierwszą części serii i totalnie przepadłam,
KLIK.
Kiedy wydawnictwo Replika zwróciło się do mnie z pytaniem, czy chciałabym zrecenzować "Zabitą na śmierć", odpisałam w sekundzie "TAK!". Kocham te książki, są wprost genialną rozrywką! Jeśli jeszcze nie mieliście do czynienia z Roe i jej perypetiami, koniecznie przeczytajcie ten post! :)
Wracamy ponownie do klimatycznego miasteczka Lawrenceton w stanie Georgia, na przedmieścia Atlanty. Jako że jest to już ósmy tom przygód uroczej Roe, mamy również do czynienia z dojrzałą, trzydziestosześcioletnią już kobietą i... wdową. O tak, los Aurory nie oszczędza. Nasza bohaterka ma niesamowity talent do pakowania się w kłopoty. I tym razem po prostu nie mogło być inaczej.
W Lawrenceton nie dzieje się zbyt wiele (jeśli nie liczyć atrakcji w postaci częstych morderstw, które odkrywa Roe), dlatego każda kobieta marzy o tym, by móc wstąpić do prestiżowego zgromadzenia Klubu Książki Uppity Women. Kiedy nareszcie bratowa Roe, Poppy, trafia na pierwsze miejsce listy oczekujących, nasza bohaterka znajduje ją brutalnie zamordowaną w jej domu... I to akurat w dniu, w którym miała wstąpić w szeregi Klubu! Smaczku, jeśli mogę to tak nazwać, dodają całej sytuacji krążące po mieście plotki dotyczące wzajemnej niewierności Poppy i jej męża. Zbulwersowana Aurora postanawia sprawdzić, na ile te pogłoski są prawdziwe, początkowo chcąc oczyścić dobre imię bratowej, jednak szybko dowiaduje się, jak zagmatwane było życie miłosne jej brata i Poppy. Delikatnie mówiąc było... dość niekonwencjonalne. Liczba kochanków wzrasta, a co za tym idzie również lista podejrzanych, bo czyż nie jest oczywiste morderstwo z zazdrości? Moi drodzy, porzućcie płonne nadzieje! Nie ma tak łatwo :-)
Jednak, co jest w przypadku naszej Roe oczywiste, dzięki swojemu niewiarygodnemu instynktowi detektywistycznemu, udaje jej się tę mrożącą krew w żyłach historię, rozwikłać :-) Zdradzę Wam jeszcze tylko, że życie prywatne Aurory, również stanie na głowie. Z przytupem!

Kryminałów Charlaine Harris nie możemy traktować zbyt poważnie, bo pozbawimy się naprawdę dobrej zabawy. Delikatne przymrużenie oka jest jak najbardziej wskazane :-) Muszę przyznać, że mam do nich ogromną słabość, mimo że nie jest to literatura z najwyższej półki. Świetnie się przy czytaniu tej serii bawię, relaksuję. Główną bohaterkę pokochałam dwa lata temu i od tego czasu absolutnie nic się nie zmieniło. Nadal pierwsza pakuje się w kłopoty, nadal pracuje w bibliotece, choć miała krótki romans ze sprzedażą nieruchomości (co, jak łatwo zgadnąć, skończyło się odnalezieniem trupa w jednej z posiadłości). Naprawdę ogromną sympatią darzę serię o Aurorze Teagarden i gorąco Wam ją polecam, jako że zaczyna się okres wakacyjny, a taka lektura jest wprost idealna na plażę, do pobujania się z nią w hamaku, poleżenia na kocu na świeżo skoszonej trawie :-)
Wasza Margot
Liczba stron: 320
Rok wydania: 2016
Za swój egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu: